Neila odwzajemniła uśmiech Concordii. Musiała przyznać przed samą sobą, że ciemnoczerwonej samicy udało się wywrzeć na niej pierwsze dobre wrażenie. Mimowolnie poczuła pewną nić porozumienia, gdy ją również zainteresowało, dlaczego Liea jest lekko poturbowana… Cóż, nie udało się wyciągnąć tej informacji z badaczki, ale kto wie, może Neili uda się kiedyś tego dowiedzieć od kogoś innego? Jako Stadna miała sporo wolnego czasu, który mogła wykorzystać na plotki… znaczy rozmowy z innymi. A owi „inni” często wiedzieli więcej niż ona.
Gdy Concordia potarła jedną łapę o drugą, Gwiaździsta zdała sobie sprawę, że dodatkowa para kończyn to coś niezwykle praktycznego, jeśli dany smok zajmuje się zbieractwem. Omiotła samicę wzrokiem, chcąc zapamiętać, jak wygląda, by w przyszłości przez przypadek nie pomylić jej z kimś innym. Zważywszy na to, jak wiele cech charakterystycznych miała, nie było to aż tak trudnym zadaniem.
Wypowiedź Concordii na temat Zwiadowców i Strażników dała Neili do zrozumienia, że ona też jest Stadną. Ta twarda skóra lekko ją zmyliła, z drugiej strony nigdzie nie widziała naznaczenia…
Ach, kradzież mięsa… Neila z pewnym niepokojem wyczekiwała najbliższego rozdania pożywienia. Ponoć pozostałe dwa ugrupowania robiły coś w kierunku odnowienia zapasów oraz złapania złodzieja, ale do uszu podrostka nie dotarły wieści o żadnym przełomie. Oby sprawa jak najszybciej się rozwiązała, inaczej może być krucho…
-
Tak, jestem Neila. Miło mi cię poznać, Concordio – odparła uprzejmym, lecz w żadnym wypadku chłodnym tonem, starając się wyglądać możliwie sympatycznie.
Wysłuchała z uwagą słów Liei. „Neila nie jest aż tak dobrze przystosowana” – mowa była tu tylko o niej, zatem zrozumiała, że Concordia miała prawdopodobnie większe predyspozycje na wypady poza Barierę niż przeciętny Stadny.
Interesujące.Nie poczuła się urażona, gdy Liea straciła jakiekolwiek zainteresowanie nimi. Oczywiście – miała matkę stojącą w hierarchii nad badaczką, ale nie dawało jej to jakichś wielkich dodatkowych profitów. Była jedynie zwykłą, szarą obywatelką. Przynajmniej na razie.
-
Liczę na owocną współpracę. Ruszajmy – zwróciła się do Concordii.
„Martwe Bagno” nie brzmiało jak urocze, przyjazne miejsce, ale nie zniechęciło jej to. Dostała szansę na zarobienie kilku punktów u badaczki i zdobycie doświadczenia, które w przyszłości się jej przyda – nie zamierzała marnować nadarzającej się okazji. Dostosowując się do swojej nielotnej znajomej, ruszyła pieszo w stronę miejsca wskazanego przez Lieę.
z/t