Po drodze raz mi się ziewnęło, oh... to pewnie wina tego miłego miejsca. Ten miękki mech, chętnie by się na niego położyło i się zdrzemnęło. Było tu tak cieplutko, to chyba jedno z miejsc które najlepiej sobie wspominam. Tylko dlaczego jesteśmy akurat tutaj, kogo tu spotkamy? Kim okaże się być tajemniczy uzdrowiciel? Tak wiele pytań, a tak mało odpowiedzi. Rozejrzałam się po raz kolejny obejmując wzrokiem to co nas dopiero czeka, czyli to co z przodu. Tak, dokładnie, jakie to piękne... Niby znałam tu większość kątów, ale tak na prawdę miejsce zabaw pisklaków ciągle umiało mnie czymś zadziwić. Fajnie jest wracać ciągle do tego samego przyjaznego miejsca i odkrywać nowe zakątki. Jak kiedyś będę mamą to też pokaże te miejsce dla swoich pisklaczków, a zrobię to bo będę je baardzo kochać. Moje czujne ślepka szukały kogoś dorosłego, czym szybciej dowiem się co mnie czeka tym lepiej? W końcu w gnieździe były też bardzo surowe i nie miłe smoki, dobrze by było się na taką niespodziankę przygotować. Nie miło byłoby się rozczarować kolejnym skarceniem przez kogokolwiek tutaj z obecnych, i tak już wiele kłopotów przysporzyłam. Ale możliwe też, że dzięki mnie żyjemy, a to już coś. Raczej taty tu nie spotkam, może to i lepiej. Mruknęłam coś cicho pod pyskiem, miałam a planach zapytać ile jeszcze drogi, jednak to takie nie na miejscu. Meh, wszystko tak mocno już mnie bolało, nawet myślenie o słońcu i kwiatkach mało co pomagało. Musiałam zaufać starszym, cierpliwość. Własnie! Cierpliwość to to czego szukam, dziś nabędę jej jeszcze więcej niż dotychczas.