Tak się złożyło, że po ojcu odziedziczył doskonały wzrok i węch, więc zapewne dostrzegł matkę, zanim ta zobaczyła jego, a na pewno wyczuł ją wcześniej. Astaroth nie była zbyt dobra w rozpoznawaniu woni. Ogromnej, czerwonej jak krew smoczycy nie dało się z nikim pomylić. Śmiercionośna była dość charakterystyczna, kształty miała mocno samcze, a skrzydła wręcz wielkie. Jej własny syn rozpoznał ją z łatwością. Czekał, nie ruszając się nawet o milimetr. Obserwował Zwiadowczynię ze spokojem. Był ciekaw, czy chciała go znaleźć, czy może akurat tędy przelatywała, co byłoby dość dziwne, biorąc pod uwagę, że istniały łatwiejsze przejścia za barierę niż Wichrowe Wzgórza. Choćby jedna z trzech dróg, ewidentnie wiodących poza granicę. Naga podejrzewał więc, że szukała właśnie jego, choć nie miał pojęcia jak udało jej się do niego dotrzeć. Zmysł węchu miała w końcu słaby, więc na pewno nie po zapachu, a nie sądził by śledziła go już od centrum Gniazda, z którego wyruszył. Zauważyłby, że ktoś za nim podąża.
Samica wylądowała, a półka skalna się nieznacznie zatrzęsła. Spojrzał w jej fioletowe ślepia, takie niepodobne do tych jego. Mierzyli się przez chwilę spojrzeniem. Nie chciał sprowokować matki, ale też uważał się za dorosłego i nie mógł dać jej się przecież całkowicie zdominować. Widział jak się prostuje, prężąc swoje muskularne ciało. Była większa, choć wszystko wskazywało na to, że za kilka lat ją przerośnie. Miał duże predyspozycje do zostania prawdziwym olbrzymem. Na razie to jednak Astaroth górowała, więc miał jeszcze powody, by się jej nie sprzeciwiać. Charakter miał po niej, wiedział do czego może być zdolna, kiedy wejdzie jej się w drogę. Odwrócił wzrok jako pierwszy, dając się zdominować. Jeszcze parę lat, Śmiercionośna…
Smok lekko wzdrygnął się na głos Zwiadowczyni. Już zapomniał jak on brzmiał. Przeszył go chłód. Powaga matki zbiła go nieco z tropu.
- Dostałem rozkaz - odparł, ponownie patrząc na samicę. Zawsze miał z nią dziwną relację, choć w sumie lepszą niż z ojcem, którego rzadko widywał. Strażnikowi bliżej do Zwiadowcy niż do Stadnego. Naga był wdzięczny rodzicielce za trening, który poniekąd lepiej przygotował go do jego funkcji, jednak miał do niej żal, że nigdy go nie doceniła. Wiedział, że w duchu chciała, żeby był taki jak ona, ale najwyraźniej los chciał inaczej.
- Co ty tu robisz? Zwiadowcy raczej się tu nie zapuszczają - zapytał, przenosząc spojrzenie błękitnych ślepi z powrotem na barierę. Nie chciał być wścibski, ale Astaroth raczej nie wpadła na niego przez przypadek.
Ostatnio zmieniony przez Naga dnia Wto Mar 05, 2019 12:02 am, w całości zmieniany 1 raz