Sam nie wiedział, co nim kierowało żeby tu lecieć. Machinalnie wręcz szukał uzdrowiciela, a że jeden z tych najbardziej znanych mieszkał właśnie w tej jaskini.. to wypadało ją sprawdzić pierwszą. Będzie się martwić potem, jeśli go tam nie będzie.
Ból był bardziej irytujący niż problematyczny, ale musiał być w pełnej formie w razie kolejnego wypadu za barierę. Zbyt zbagatelizował swoje stare, nieleczone rany z patrolu, i przyszło mu za to płacić.
Zatoczył koło nad jaskinią, po czym wylądował ciężko niedaleko jej wejścia. Uzdrowiciel powinien być w środku.. a nawet jeśli, to aż tak późno jeszcze nie było, w końcu było widno. A jak ktoś poza nim będzie w środku, to się może zapytać gdzie jest uzdrowiciel.. albo czy mógłby tu poczekać.
Zmusił swoje znamiona do "działania", tudzież świecenia bladym światłem, dopiero wtedy uświadamiając sobie że musiały zmienić kolor za barierą. Tak więc, zamiast bladego, może nawet łagodnego, niebieskiego światła, zaświecił się na czerwono. Może to i lepiej, bardziej zwróci na siebie uwagę. Powoli podszedł do wejścia i nawet dalej, zaglądając do jaskini. Może nie powinien tak głęboko do cudzego legowiska wchodzić, nawet jeśli pan domu był uzdrowicielem. W gad słyszał o jego bardzo charakternej partnerce i wolał się na nią nie napatoczyć.