Wywinął ogonem, wydając nim przeszywający powietrze świst, po czym zatrzymał się. Był już przyzwyczajony do wszechogarniającej go ciemności, którą raz za razem przerywały cieplne plamy istot żywych.. bądź wpółmartwych. Cóż, te drugie z pewnością nie umiałyby już latać, toteż uznał nadlatujące obiekty za te żyjące.
Nastroszył błony na łbie i nawet jego pysk dosłownie na moment przybrał zdziwiony wyraz. Co jak co, ojca się tu nie spodziewał. Niemniej, na jego uwagę prychnął.
- Nie obiecuję. Byleby to nie było kolejne drzewo do którego mamy odprawiać modły o lepsze zbiory. - rzucił złośliwie, jakby mając na myśli Kapłanów. - Oj, mamusia by pewnie na zawał zeszła, gdyby to zobaczyła, prawda? A nie, chwila...
Wykrzywił pysk w grymas. Ze wszystkich gadek jakie miał, to się aż sam sobie zdziwił. Nawet o tym nie myślał, że to tak zabrzmi.
- Dobra, to było bardzo nie na miejscu. - mruknął, jakby nie chcąc do końca okazać skruchy. No nic, przecież nie będzie się tak wyrażać przy jakimś obcym gadzie.. który tutaj zresztą był. Jeszcze nie ogłuchł, a trzepot skrzydeł ojca był jednak charakterystyczny, i dało się odróżnić go od innego smoka.
- Odbywa się tu jakieś zebranie? Nie chciałem przeszkadzać.