Haxaya również darzyła to miejsce sympatią. Rzadko kiedy można tu kogoś spotkać, inne smoki trzymają się tych bardziej świetlistych, równinnych przestrzeni. Ona natomiast zawsze preferowała te bardziej odosobnione zakątki i gdyby nie zmysł węchu Sahlakniira mogłaby zamieszkać nawet na cuchnących bagnach. Dla niej to żadna różnica; nie czerpała radości ze smaku ani węchu, jako że te dwa zmysły zwyczajnie u niej nie istniały. Dla kogoś, kto wychodził poza barierę był to problem, aczkolwiek jak widać wszystko ma swoje dobre strony. Gdyby tylko nie marudzący brat...
Haxaya kręciła się na brzegu, czerpiąc przyjemność z samego faktu ciszy i spokoju. Szum wody jej nie przeszkadzał, wprost przeciwnie, działał na nią kojąco. Dzięki niemu czuła się jak w domu. Smoczyca rozglądała się, taksując otoczenie wzrokiem, by ostatecznie zawiesić spojrzenie na bracie, który przypominał trochę krokodyla, tyle że rogatego, kolczastego i ze świetlistymi akcentami. Łuski zwiadowczyni także lśniły, podobnie jak oczy. Bywało to kłopotliwe i uciążliwe, gdy sytuacja wymagała skradania się oraz tropienia, aczkolwiek kto normalny polował w nocy? W blasku dnia nie stanowiło to tak wielkiego problemu, a rodzeństwo od zawsze starało się obrócić swe wady i upośledzenia w plusy. Tego wymagało od nich życie w roli zwiadowców.
Lśniącooka również westchnęła, zgryźliwie imitując Sahlakniira. Problem w tym, że ten pewnie już tego nie słyszał, bowiem zniknął w toni. Po chwili wahania Haxaya wślizgnęła się do wody i pozwoliła ciału zanurzyć się oraz opaść, by znaleźć się bliżej brata. Pod powierzchnią nie da się rozmawiać, wszystko zależało od mowy ciała, pod warunkiem że samiec postanowi zwrócić na to uwagę.
Może wyrwijmy się gdzieś w najbliższym czasie? Gdzieś dalej. Jak najdalej. Co Ty na to? Haxaya rzucała bratu pytające spojrzenie, do którego Sahlakniir z pewnością się już przyzwyczaił. Zazwyczaj to ona namawiała go na wypady poza Gniazdo. Ścieżki jej brata oświetlała ambicje i wysokie ego. Jej nie różniły się aż tak bardzo oprócz faktu, że chciała zasłynąć i zostać zauważoną przez ojca, bowiem matka nie jest odpowiednim materiałem do naśladowania.