- To dość podejrzane, że akurat tamta dwójka była wtedy w okolicach drzewa życia, nie uważasz? - powiedział biały, futrzasty gad, wyglądając na zirytowanego, chociaż nie krzyczał już jak wtedy, tak nie zapowiadało się na ukojenie tej dyskusji. Dopiero po chwili spostrzegł Darkiego i rozpoznał w nim syna obecnej tutaj Zwierzchniczki.
- To nic nie znaczy, nawet nie masz na to dowodów, mam uwierzyć, że widziałeś Szaman, który spiskował z Ayą przy Spiżarni i chcieli ukraść mięso? I przychodzisz z tym do mnie? - warknęła wściekła, nie miała najmniejszej ochoty tego słuchać, to dało się wyczuć. Leda rzadko kiedy była zła, jednak Gheron dolewał oliwy do ognia, ona była jedną ze smoczyc, które bardziej przykładały się do atmosfery w Gnieździe i chciała, by wszystkim żyło się tu jak najlepiej, nawet Mianthirowi, który nie krzywdził innych.
- Jeśli jesteś taki pewien swoich słów idź do swojego Protektora i powiedz mu to, a mi możesz skończyć zawracać łeb - odwróciła wzrok i ujrzała swojego syna, do którego zbliżyła się natychmiast - Oh... Darki, nie spodziewałam się Ciebie tutaj ujrzeć - uśmiech przywdział jej twarz, zdecydowanie złagodniała, widząc swoją małą pociechę.
- Oj uwierz mi, powiem mu to. Chciałem Cię tylko uprzedzić, w końcu to Ty odpowiadasz za Stadnych - na jego pysku można było dostrzec obojętność, jednak była to tylko maska, której młody Darki nie potrafił rozgryźć.
- Za nikogo nie odpowiadam, to dorosłe smoki i mogą robić co chcą, sami są odpowiedzialni za swoje czyny - samica zbliżyła się do niego - przyznaj, że po prostu próbujesz zrzucić winę na losowe osoby, żeby wyszło na to, że Ty złapałeś złodziei i żebyś mógł chociaż częściowo ukryć swoją nieudolność i lenistwo - wyrzuciła w niego, a ten tylko prychnął.
- Idę do Protektora - warknął wściekle i zmierzył groźnym spojrzeniem kryształowego, odchodząc powoli. Cóż na pewno dużo się tu wydarzyło, a mały gad mógł nie do końca rozumieć to zajście.