Belial kojarzył, kim była Wartowniczka, która właśnie niepewnym krokiem wyszła im na spotkanie, nawet jeśli nigdy do tej pory nie miał okazji poznać jej osobiście. W końcu dopiero od niedawna służy Zwiadowcom, a w smoczej skali wieku wciąż należy jeszcze do podrostków. Jak śmiesznie by to nie brzmiało, gdy mowa o olbrzymie, który w samej wysokości przerasta dorosłe, przeciętne osobniki o dobre 3 metry.
Vharia podeszła w pierwszej kolejności do niego, obrzuciła wyjątkowo badawczym spojrzeniem, jakby Belial zamiast powiększyć zapasy mięsa, przybył właśnie dokonać kradzieży. Jej wąsy sięgnęły jego pyska, przesuwając z wolna po ciemnych łuskach. Nie było to nic przyjemnego, ale Belial nie okazał w żaden sposób dyskomfortu. Jak na żołnierza przystało, stał z kamienną miną, gdy wyżej stojąca w hierarchii smoczyca powoli zaznajamiała się z zastaną sytuacją.
- Zgadza się - odezwał się w końcu swoim ciężkim głosem, odpowiadając Wartowniczce.
Powstrzymał się przed prychnięciem czy nawet niedbałym gestem przewracania oczu, gdy Vharia stwierdziła, że liche zbiory przynieśli. Nie chciał okazywać braku szacunku dla Strażniczki, nawet jeśli sam był zadowolony ze swojego polowania. Mógłby przecież wskazać wielu, wcale niemłodych i zajmujących wyższe pozycje, Zwiadowców, którzy wyłącznie czekają na wyprawy, między nimi nic nie robiąc. Podczas gdy oni, praktycznie żółtodzioby, ubili dwa stwory, w tym jednego zupełnie im nieznanego.
Jej zachowanie jednak było dziwne, im dłużej Belial przysłuchiwał się Vharii, tym bardziej powątpiewał w jej stan psychiczny. Czyżby ten incydent z kradzieżą tak mocno się na niej odbił? Kto wie, jakby nie patrzeć, uwaga cała Gniazda najmocniej skupiła się właśnie na trójce Wartowników. Dlatego też nie odpowiadał nic więcej, jedynie podsunął pod jej łapy kawałki mięsa, by zakończyć całą tą operację przekazywania pożywienia i móc udać się na zebranie Zwiadowców, które już wkrótce miało się rozpocząć. Srebrna Zbieraczka zdążyła już odleciała, oddawszy jedną porcję wyglądającą mu na mięso Jednorożca, było ono stosunkowo jasne w porównaniu do ciemnych tkanek nieznanej bestii.
Gdy wszystko znalazło się w posiadaniu Wartowniczki i ta zaczęła się zawijać z łupem do wnętrza Drzewa, zwrócił się do Lilith.
- Pora i na nas. Nie wypadałoby się spóźnić na nasze pierwsze, tak ważne spotkanie – odezwał się z powagą, która mogła zaskoczyć Lilith, jeśli miała jeszcze przed oczami jego luźne zachowanie z nocnego spotkania w Płomiennym Zagajniku. Mogła też zwyczajnie tego nie drążyć. Z Lilith ciężko trafić - kiedy rzeczywiście ma coś gdzieś, a kiedy tylko przywdziewa maskę obojętności, za nią analizując każdy detal.
zt3/5 wytrzymki