Szybki lot nawet z tym mięchem był precyzyjny, na tyle by
trafić za barierę w krótkim czasie. Samica wylądowała niedbale na ziemi i potrząsnęła łbem. Nie lubiła tego uczucia w żadną stronę, było dziwne, niby przyjemne, ale wydawało jej się nienaturalne. Rozejrzała się wokół za bratem i dostrzegła go kawałek dalej, wzięła te resztki jednorożca i podeszła do niego, oglądając ranę brata, skrzywiła pysk, patrząc na tę łapę. Nie wyglądało to bardzo przyjemnie.
- Brawo brat, będziesz musiał iść do uzdrowiciela - odparła tylko z westchnieniem
- tak się składa, że mi się poszczęściło - rzuciła mu mięso
- nie jest tego zbyt wiele, przez Twoje wrzaski spanikowałam i musiałam uciekać, więc czuj się winny temu, że będziemy głodować - rzuciła z lekkim uśmiechem.
- Wiesz co to było? W sensie co Ci to zrobiło? - zaciekawiła się, może to jakiś nowy stwór, którego spotkali po raz pierwszy? Jeśli tak będzie, trzeba będzie poinformować Dowódcę, by na wyprawie zwiadowcy uważali na coś, co pluje tą żrącą mazią
- przeżarło Ci łuski brat - spostrzegła, czuła się źle, że nie obroniła go przed atakiem i skupiła się na tym głupim jednorożcu, zamiast mu pomóc...
- Polecę oddać mięso wartownikom. Ty idź i szukaj uzdrowiciela, jest jeden dość znany w całym Gnieździe, ale jak na złość nie pamiętam jego imienia - poradziła bratu, nie będzie go teraz przecież ze sobą ciągnąć w takiej sytuacji, to byłoby nie w porządku, a zawsze mogą się ponownie spotkać na zebraniu z Dowódcą, albo coś w tym stylu. Dla pewności rozejrzała się jeszcze w pobliżu bariery, aby może ujrzeć stwora, który czekałby na oba smoki, by znów ich zaatakować. Było jednak spokojnie, musiał uciec, gdy Ci zaczęli się wycofywać.
- Na szczęście to coś nie trudzi się tym, by próbować przebić się za barierę, inaczej Strażnicy mieliby problem - rzuciła, chociaż ostatnią część bardziej sarkastycznie. Wiedziała, że to godne pożałowania ugrupowanie i tak by nic z tym nie zrobiło, chyba że Protektor zmusiłby ich do działania, swoją drogą głupiego i lekkomyślnego według niej.
To przykre jak bardzo czuła się wyczerpana tym krótkim wypadem, chciała móc wychodzić tam więcej, bardziej się wykazać, potrafić coś zabić... a tymczasem była skazana na walkę z własnymi ograniczeniami, chcąc zostać dłużej, ale wiedząc, że jeśli tak będzie to powącha kwiatki od spodu.
- Spotkamy się na zebraniu Dowódcy - powiedziała i wzbiła się w powietrze, odlatując. Wiedziała, że jej brat raczej sobie poradzi.
1/4 regeneracji wytrzymałościz/t